PLONVIT BURAK to płynny, wieloskładnikowy nawóz przeznaczony do dolistnego dokarmiania buraków. - inna (Inny), w empik.com: 26,87 zł. Przeczytaj recenzję PLONVIT BURAK to płynny, wieloskładnikowy nawóz przeznaczony do dolistnego dokarmiania buraków.. Zamów towar z dostawą do domu! wskazówki dotyczące składania budki: wskazane wsparcie opiekuna z wkrętarką akumulatorową. ZASADY ROZWIESZANIA. Karmnik dla ptaków typ Jemiołuszka MKW przeznaczony jest do dokarmiania praktycznie wszystkich drobnych gatunków ptaków śpiewających pozostających lub przylatujących do naszego kraju w okresie zimowym. Można to zrobić za pomocą nożyka do cięcia tapet, można również użyć noża kuchennego. domek dla kota. 3. Aby wzmocnić domek dla kota, oprócz taśmy klejącej, sugeruję powtykać w miejsce styku dwóch płyt styropianowych, patyczki do szaszłyków – są one odpowiedniej długości i są dosyć twarde. 4. Każdy miłośnik ptaków lubi obserwować, jak te urocze stworzenia radośnie jedzą. Zapewnij swoim okolicznym ptakom posiłek za sprawą tej stacji do dokarmiania w kształcie serca marki HI! Ten praktyczny i ozdobny karmnik dla dzikich ptaków zawiera szpikulec na karmę i tacę na różne ziarna. Wykonano go z trwałego żeliwa. Karmniki do dokarmiania ptaków zimą dla każdego obserwatora przyrody! Bezpieczne dla ptaków, ładne, w sam raz do Twojego ogrodu. Jul 12, 2023. #2. It's common among children or at least it was. I haven't heard it for a while. It asks who is willing to do something. The budka is made with your palm held up in the air and if someone is willing, they need to stick their index finger in there. Zauważając problem, jakim jest postępujący regres liczebności populacji kuropatw, myśliwi z kół łowieckich działających na terenie powiatu działdowskiego (Koło Łowieckie „DZIK” w Lidzbarku, Koło Łowieckie „GŁUSZEC” nr 46 w Nasielsku, Koło Łowieckie „HUBERTUS” w Olsztynie, Koło Łowieckie „LIS” w Ostródzie, Koło Łowieckie „LOT” w Warszawie, Koło bY9l4Zg. Dzikie zwierzęta nie mogą dokopać się przez grubą warstwę śniegu do pożywienia. Przetrwać pomagają im problem stanowią kłusownicy. Na szczęście, w tym roku są oni mniej aktywni. Jak podejrzewają leśnicy, boją się, że po pozostawionych na śniegu śladach łatwiej będzie ich ubiegłym roku na terenie łomżyńskiego nadleśnictwa złapano pięciu kłusowników. Ukarano ich mandatami na łączną kwotę robią to we własnym interesie, bo przecież sami później na te zwierzęta polują. Ale zimowe dokarmianie pozwala uratować o wiele więcej zwierząt. Razem z leśnikami myśliwi regularnie dostarczają pożywienia dzikim mieszkańcom lasów. Jak powtarzają: "Ten poluje, kto hoduje".Śnieg oznacza głód- Nie wszędzie da się wjechać nawet samochodem terenowym. Częstym widokiem są więc myśliwi brnący pieszo przez zaspy z workami pożywienia - opisuje zimową pomoc Jan Duda, prezes Koła Łowieckiego "Cyranka" w Kolnie. - Każdy z naszych myśliwych ma przydzielony paśnik, budki dla kuropatw lub stałe miejsca trzeba, tym bardziej że zwierzęta dla utrzymania stałej temperatury ciała potrzebują zimą więcej pokarmu niż latem. Gruba warstwa śniegu i lodu uniemożliwia im dostanie się do uschniętych roślin, kłączy i korzeni. Bez ludzkiej pomocy nie mają szans. Które najbardziej wymagają dokarmiania?- Dziki, sarny, rzadziej jelenie, ale także zające i kuropatwy - wylicza koszty dokarmianiaKolneńska "Cyranka" w tym roku wywiozła już ok. 5,5 tony ziarna kukurydzy (jedna tona kosztuje od 650 do 750 zł), ok. 400 kg marchwi (300 zł za tonę), 1 tonę owsa (350 zł), 100 kg jabłek, 120 kg soli do lizawek. Myśliwi wykonali też 16 podsypów z ziarna zbóż dla kuropatw. W paśnikach nie może też zabraknąć świeżego siana. Koła łowieckie pieniądze na karmę przeznaczają z własnego budżetu, ale często pomagają im miejscowi rolnicy. - Ale dokarmiać trzeba z głową. Miejsca dokarmiania muszą być dobrane tak, by posilającym się zwierzętom nie zagrażały leśne drapieżniki - dodaje Jan Duda. Dodaj do przechowalniUsuń z przechowalniZapytaj sprzedawcęDodaj do porównania OpisPoidło zaciskowe z uchwytem dla drobiu 6 lPoidło odwracalne przeznaczone do różnego rodzaju drobiu: kur, bażantów, kuropatw, itp. Poidło 6 l dla drobiu działa na zasadzie różnicy ciśnień, gdzie woda do miseczki zalewa się samoczynnie w miarę jej wypijania przez ptaki. Zasobnik poidła jest transparentny, dzięki czemu hodowca ma stałą kontrolę nad ilością wody jaka pozostała w dla kur wyposażone zostało w wygodny metalowy uchwyt do przenoszenia. Dodatkową zaletą poidełka na wodę dla drobiu jest specjalny stojaczek (w postaci 4 wystających mocnych bolców), który pozwala na ustawienie poidła do góry dnem i łatwe uzupełnienie świeżej wody (zdjęcie numer 3). Miseczka pojnika dla drobiu nakręcana jest na zbiornik metodą zatrzaskową co sprawia, że poidło tworzy spójną całość. Poidło dla bażantów wykonane zostało z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, które nie tylko jest wytrzymałe, ale również odporne i łatwe do dezynfekcji. Parametry: wysokość całkowita: 33 cm średnica podstawy: 28 cm wysokość brzegu miseczki: 5 cm obwód: ok. 60 cm szerokość rynienki: 4 cm pojemność: 6 l 04sty2021 Już wiemy czy i jak dokarmiać zimą dzikie ptaki, które zamieszkują nasze sąsiedztwo. A co z pozostałymi zwierzętami? Czy potrzebują pomocy człowieka, by przetrwać ciężką zimę? Nasz skansen często odwiedzają dzikie zwierzęta, dlatego ich los jest nam szczególnie bliski. Zima to okres ciężki nie tylko dla ludzi, ale i dla zwierząt, szczególnie tych dziko żyjących. Nie straszny jest dla nich mróz, do którego natura przystosowała ich hojnie. W przypadku ssaków w grubszą okrywę włosową szczeciniastą podbitą włosem wełnistym, a u ptaków możliwością nastroszenia piór, pomiędzy którymi znajduje się powietrze powodując dodatkową warstwę izolacyjną. Ponadto kuropatwy grzebią sobie w śniegu kotlinki, w których zalegają “przytulone” do siebie oraz „zaśnieżają” się w kopnym śniegu grzebiąc sobie tuneliki. Ważniejszy jest jednak dostęp do bazy żerowej spowodowany zwiększonym zapotrzebowaniem energetycznym organizmu oraz ubogością pożywienia. Szczególne utrudnienie występuje podczas odwilży a później długotrwałego mrozu powodującego utrzymywanie się zlodowacenia utrudniającego zwierzynie dostęp do pobierania pokarmu znajdującego się pod śniegiem oraz poruszanie się (głównie kopytnym). W okresie tym, aby pomóc dzikiej zwierzynie dokonywane jest jej dokarmianie. W naszym kraju zadanie to należy wyłącznie do leśników i myśliwych. Są do tego fachowo przygotowani i robią to w taki sposób, by nie zaszkodzić zwierzętom. Dla zwierzyny płowej (jeleni, danieli, saren) budowane są paśniki, w których wykładana jest pasza objętościowa: siano, snopówka (niemłócony owies w snopkach) oraz liściarka (zasuszone gałązki drzew z liśćmi), treściwa: owies, kukurydza, żołędzie, kasztany, soczysta (również dla dzików): buraki pastewne, cukrowe, marchew, brukiew, kapustę pastewną i lizawki solne. Lizawki są szczególnie ważne dla samców saren czyli kozłów – jest składnikiem budulcowym nakładanego w tym okresie nowego poroża (poroże zrzucają od października do grudnia). Jeżeli chodzi o kuraki, to stawiane są dla kuropatw budki a dla bażantów podsypy w miejscach ich bytowania (ulubione przez ptaki miejsca można stwierdzić po pierwszych opadach śniegu). Wykonywane są z materiałów naturalnych, takich jak słoma, trzcina, gałęzie drzew iglastych. Wykładana jest w nich karma ze śrutowanej kukurydzy i pszenicy, jest to pasza wysokobiałkowa, a co za tym idzie wysokoenergetyczna oraz poślad poomłotowy jako uzupełnienie, którym można również przysypywać marchew chroniąc ją przed zamarznięciem. Po opadach i zawiejach należy pamiętać, aby usuwać zalegający śnieg w budkach i podsypach oraz jego otoczeniu. Również może być usuwana pokrywa śnieżna z ozimin, w celu udostępnienia w ten sposób kuropatwom dostępu do masy zielonej (celem dostarczenia organizmowi wody). Bardzo ważne jest, aby budki i podsypy były ustawiane w pobliżu zarośli – krzaków tarniny, dzikich róż, trzcin itp. stanowiących naturalną osłonę nie tylko od srogich warunków, ale również przed drapieżnikami. Szczególnie dużym zagrożeniem dla kuropatw są ptaki drapieżne, które przesiadują na drzewach w pobliżu miejsc ich dokarmiania w oczekiwaniu na swe ofiary, niejednokrotnie znacznie je przetrzebiają. Należy pamiętać o tym, iż dokarmianie ma na celu uzupełnienie naturalnej diety i w takich ilościach, aby zmusić zwierzynę do wędrówki w jej poszukiwaniu a nie tylko uzależnianiu się od karmy wyłożonej w paśnikach. Pamiętajmy, że o ile dzikie „drobne” ptaki żyjące w naszym otoczeniu możemy dokarmiać zimą, o tyle ingerencję w życie innych dzikich zwierząt musimy zostawić fachowcom. Zwierzętom pomagać możemy głównie tym, że nie będziemy im szkodzić i cały rok dbać o środowisko przyrodnicze. Historia powstania Koła Łowieckiego „Bażant” w Dwikozach. Za początek łowiectwa na ziemi dwikoskiej należy uznać okres tuż po zakończeniu II wojny światowej. Już w roku 1946 kilku pasjonatów zorganizowało się w nieformalne stowarzyszenie łowieckie. Byli to Józef Guz, Bronisław Nasławski, Franciszek Zdyb, Tadeusz Paszta, Zygmunt Stępień, Stefan Sułek i Józef Cendrowski. Polowania odbywały się na terenach wydzierżawianych od przedstawicieli wsi, tzw. trójek. Zapłatą za dzierżawę najczęściej były maszyny i narzędzia rolnicze. Oficjalne powstanie Koła datuje się na 25 kwietnia 1949 roku, kiedy to w Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach zarejestrowano stowarzyszenie pod nazwą Kółko Myśliwskie „Bażant” z siedzibą w Dwikozach. Pierwszym prezesem został wybrany Józef Guz a łowczym Bronisław Nasławski. W tym czasie do Kółka należało 12 myśliwych, chociaż nie wszyscy posiadali broń. W następnych latach liczebność wahała się w przedziale 16-20 członków. W latach 50-tych, kiedy to nastąpiła reorganizacja zasad funkcjonowania łowiectwa w Polsce, Kółko zostało włączone w struktury Polskiego Związku Łowieckiego, zmieniono jego nazwę na Koło Łowieckie „Bażant” w Dwikozach oraz wpisano do rejestru Wojewódzkiej Rady Łowieckiej w Kielcach. W roku 1953 kraj został podzielony na obwody łowieckie. Naszemu Kołu przypadły trzy obwody: leśny w okolicach Łagowa – Złotej Wody i dwa polne obejmujące obszar od Sandomierza do Sobótki przez miejscowości Wyspa, Wygoda, Winiary. Część obwodu polnego obejmującego teren od Sandomierza do rzeki Opatówki utraciliśmy w 1955 roku na rzecz nowo powstałego Koła Wojskowego w Sandomierzu. W roku 1960 Powiatowa Rada Narodowa w Opatowie wypowiedziała nam umowę dzierżawy obwodu leśnego Łagów – Złota Woda bez podania przyczyny. W roku 1963 ponownie dokonano podziału terenów łowieckich, czego konsekwencją było przekazanie naszemu Kołu w dzierżawę od 1 stycznia 1964 roku dwóch obwodów na terenie obecnych gmin: Dwikozy, Wilczyce i Zawichost. W roku 1967 kolejna reorganizacja i korekta granic doprowadziła do tego, że utraciliśmy tereny od Łukawy po Sobótkę, Wygodę o łącznej powierzchni ok. 1,5 tyś. ha. Pozostałe ok. 8 tyś. ha użytkujemy do chwili obecnej, chociaż wraz ze zmianami administracyjnymi w kraju zmieniały się numeracje obwodów. W dokumencie Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Sandomierzu do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, w wykazie stowarzyszeń z 1950r. wzmianka o istnieniu Kółka Myśliwskiego ,,Bażant” w Dwikozach. W pierwszych latach działalności Koła, zebrania i posiedzenia Zarządu odbywały się w domach prywatnych, później w wynajętych lokalach. Często korzystano z pomieszczeń w miejscowych zakładach ze świetlicy ZPOW Dwikozy czy PZZ Dwikozy. W roku 1986 Koło zakupiło drewniany kontener budowlany o pow. ok. 40 m2. Posadowiony został w Dwikozach, na użyczonej od kolegi myśliwego Jakuba Strugały działce. Kontener składał się z niedużej sieni, pomieszczenia kuchennego i świetlicy. Przez ponad 20 lat służył nam za miejsce zebrań, spotkań i okolicznościowych uroczystości. W dniu r. Koło zakupiło nieruchomość rolną o pow. 0,29 ha wraz z budynkiem mieszkalnym w Zawichoście – Podgórzu. Nieruchomość ta została wybrana nieprzypadkowo gdyż leży ona w środku obwodu łowieckiego, w pewnym oddaleniu od skupisk domów, na pagórkowatym wzniesieniu otoczonym zagajnikiem popularnych drzew – samosiewek oraz dziko rosnących krzewów. Teren był zapuszczony, od wielu lat nie użytkowany. Po oczyszczeniu i zniwelowaniu gruntu, na całości zasiano trawę, nasadzono drzewa ozdobne oraz wykonano ogrodzenie. W budynku wymieniono podłogi, okna i drzwi a także całe pokrycie dachu. Wewnątrz budynku wyburzono niektóre ścianki działowe i przystosowano go do spotkań w większym gronie. Domek posiada kominek, osobne pomieszczenie kuchenne z pełnym wyposażeniem oraz korytarz służący jako szatnia. Obok domu znajduje się pokaźna piwnica, w której gromadzone są rośliny okopowe potrzebne do dokarmiania zwierzyny w okresie zimowym. Na posesji został zainstalowany garaż blaszany, który służy jako magazyn karmy sypkiej. Wszyscy myśliwi i stażyści pracowali z dużym poświęceniem i oddaniem, często ofiarowując własne materiały budowlane i przedmioty wyposażenia wnętrz. Nie szczędzili także własnego grosza na finansowanie fachowych prac. Po ponad sześćdziesięciu latach dorobiliśmy się przyzwoitej, własnej siedziby Koła. Z uwagi na charakter obwodów, polne z niewielkim lasem, w pierwszych latach zwierzyną dominującą był zając i kuropatwa. Liczna była również dzika kaczka i dziki królik. Sarna i bażant występowały sporadycznie. Dzięki wieloletniej inicjatywie myśliwych, między innymi Kol. Kazimierza Brzozowskiego i jego brata Henryka Brzozowskiego, którzy w czasie sianokosów wybierali jaja z gniazd bażancich i podkładali je domowym kurom, stan bażanta z roku na rok ulegał poprawie. Z czasem działania zostały rozszerzone o budowę wojlery do hodowli. Rezultaty introdukcji były tak dobre, że w czasie jednego wyjścia w teren myśliwy pozyskiwał nawet kilka kogutów. Także stan kuropatw był wysoki. Remanenty z tego okresu wykazywały stan ponad szt., pozyskanie zaś kształtowało się ok. 500 szt. rocznie. Rozkłady polowań zbiorowych na zające także były znakomite. Niestety, w latach 80-tych całkowicie wyginęła populacja dzikiego królika. Ostoją tej zwierzyny były przylegające do rzeki Opatówki wąwozy, gdzie wyśmienicie radziły sobie te zwierzęta. Choroby wywołane przez komara rozwijającego się w okolicy wody doprowadziły do całkowitego wytępienia tego gatunku. Próba introdukcji z innych terenów nie dała żadnego rezultatu. Szkoda, bo była to jedna z ciekawszych populacji zwierzyny łownej. Często, odpoczywając na zboczu lessowych górek obserwowaliśmy gonitwy i zabawy niedużych stworzonek futerkowych zwanych królikami. Dziś młodzież myśliwska nie pamięta wyglądu tych sympatycznych zwierząt. Dobry stan zwierzyny drobnej utrzymywał się do połowy lat 80-tych, co zachęciło nas do sprzedaży kuropatw myśliwym dewizowym. Także odłowy i sprzedaż zajęcy za dewizy przynosiły znaczne profity dla Koła i nie miały wpływu na zmniejszenie populacji. Dla przykładu – w 1984 roku myśliwy z Francji w ciągu 3 dni pozyskał ok. 150 sztuk kuropatw, a pokot 60-80 zajęcy w 15-20 strzelb nie był niczym niezwykłym. Ciężkie zimy z lodową pokrywą, chemizacja i mechanizacja w rolnictwie, a także gwałtowny wzrost populacji lisa spowodowały drastyczny spadek w liczebności zwierzyny drobnej. W zaistniałej sytuacji nie pozostajemy bierni – zasiedlamy łowiska głównie bażantem, kuropatwą, a ostatnio również zającem. Od połowy lat 90-tych zaprzestaliśmy polowań na kuropatwy. Pomimo wprowadzenia ogólnopolskiego programu ochrony kuropatwy oraz stałego zasiedlenia obwodów tym ptactwem, stan populacji pozostaje nadal niski. Zauważalny jest nieznaczny wzrost liczebności zająca. Paradoksem jest, że sprzyja temu rozwój sadownictwa. W rejonach gdzie występują liczne sady pozyskanie zająca wzrasta. Wpływ na to ma bezpieczeństwo obszaru (intensywne zadrzewienia), kultura upraw, stosowanie przez ogrodników coraz bezpieczniejszych oprysków oraz dostępność karmy. Zmiany w środowisku, które spowodowały spadek populacji zwierzyny drobnej nie miały złego wpływu na liczebność zwierzyny grubej, tj. sarny, której ilość znacznie wzrosła i dzika, który stał się głównym obiektem polowań. Dla przykładu, do połowy lat 80-tych nie pozyskano żadnego dzika, obecnie do 50-ciu, więcej niż zajęcy. Wpływ na to ma ciągle powiększający się areał pól nieuprawianych tzw. ugorów. Jest to bezpieczna ostoja zwierzyny grubej, chociaż sprzyja to także rozwojowi szkodników takich jak lisy. Poniżej przedstawiono kształtowanie się stanu zwierzyny w latach 60-tych do 80-tych na przykładzie sprawozdań remanentowych. Dla usprawnienia gospodarki łowieckiej, cały obszar obwodów został podzielony na rewiry, a myśliwi na grupy. Jest to wzorcowy i skuteczny model wykorzystania potencjału myśliwych w celu prowadzenia racjonalnej gospodarki. Podział obszaru spowodował, że każdy myśliwy odpowiada za ochronę, dokarmianie i budowanie urządzeń łowieckich w ściśle określonym rejonie. Liczne kontrole Zarządu Koła szybko wychwytują kolegę, który jest opieszały i zaniedbuje swój teren. Wówczas stosowane są upomnienia lub kary w postaci odebrania możliwości polowania w danym sezonie. Dla ochrony łowisk przed kłusownictwem w każdym obwodzie, w pierwszych latach zatrudniony był jeden strażnik łowiecki, od końca lat 80-tych jest kilku strażników, którzy pracują społecznie. Nadto w okresie przedsezonowym, po żniwach, wszyscy myśliwi patrolują pola przed kłusownikami, nawet nocą w kilkuosobowych grupach. Budżet Koła składa się przede wszystkim ze składek członków Koła oraz wpłat ze sprzedaży zwierzyny. Co roku budżet nasz jest większy, gdyż rośnie sprzedaż grubej zwierzyny, przede wszystkim dzików. Około 40% funduszy przeznaczamy na gospodarkę łowiecką tj. zakup zwierzyny do zasiedleń oraz zakup karmy do zimowego dokarmiania. Uprawiamy również poletka łowieckie, średnio nieco ponad 1 ha. W okresie zbioru kukurydzy na polach po byłej spółdzielni rolniczej w okolicy miejscowości Czyżów Szlachecki, za zgodą właścicieli, pozyskujemy ziarno z zebranych kolb tzw. odpadowych. Zawsze w takich przypadkach frekwencja myśliwych jest duża a zebrane ziarno ma znaczny udział w zgromadzonej paszy na sezon zimowy. Koło nasze od lat współpracuje ze szkołami. Ostatnio ta współpraca jest coraz intensywniejsza, dzięki nauczycielom i uczniom ze szkół podstawowych w Słupczy, Garbowie, Winiarach i Zawichoście. Od lat jesteśmy współorganizatorami i fundatorami nagród w międzyszkolnym konkursie wiedzy przyrodniczo – łowieckiej. Jesteśmy również obecni na imprezach środowiskowych, gdzie prezentujemy materiały dydaktyczne i trofea. Organizowane przez Koło zabawy i konkursy dla młodzieży połączone ze spotkaniami z myśliwymi przy ognisku na terenie posesji Domku Myśliwskiego są dobrą lekcją kształtowania w młodzieży kultury społecznej, gdyż łowiectwo jest najstarszą częścią tej kultury. W 2011 roku uczestniczyliśmy w spotkaniu biesiadnym z okazji Święta Ludowego z rolnikami z gminy Zawichost w miejscowości Dziurów, co znacząco poprawiło postrzeganie nas przez lokalną społeczność. W dniu 09. 10. 2008r. decyzją Wojewody Świętokrzyskiego utworzono na terenie kęp nadwiślańskich rezerwat przyrody „Wisła pod Zawichostem”. Rezerwat ma powierzchnię 676 ha z czego większość leży na terenie naszego obwodu łowieckiego nr 99. Celem ochrony jest zachowanie ze względów społecznych, naukowych i dydaktycznych ostoi lęgowych, miejsc żerowania i odpoczynku podczas wędrówek, rzadkich, charakterystycznych dla doliny Wisły gatunków ptaków, szczególnie z rzędu siewkowych np. mewy-siewki i czajki. Od powstania rezerwatu myśliwi mają ograniczony dostęp do tych terenów. Nie możemy prowadzić gospodarki łowieckiej, chronić zwierzyny przed kłusownictwem, budować urządzeń łowieckich jak: paśniki, podsypy, lizawki, ambony obserwacyjne. Zakaz wstępu do rezerwatu nie jest przeszkodą dla kłusowników. Czują się bezkarni wiedząc, że myśliwi nie mają tam dostępu. Nastąpiła nieuzasadniona ochrona niektórych ptaków, zaś w pogłowiu zwierzyny łownej występują niewyobrażalne szkody. W czasie wizyt kontrolnych w okresie zimowym napotykamy na tusze saren lub dzików uduszone we wnykach. Uważamy, że obszar ten powinien pozostać jak dotychczas obszarem chronionym przez myśliwych, a także użytkowanym przez miejscową ludność w niezmienionym zakresie. Był to wzorowy przykład harmonii i równowagi przyrodniczej. Przecież stan obecny tego obszaru przyrodniczego jest niewątpliwą zasługą działań członków koła łowieckiego jak i miejscowej ludności. My myśliwi jesteśmy za rozważną ochroną tego obszaru z jego zasobami przyrodniczymi, ale nie w takiej postaci jak obecnie w rezerwacie przyrody „Wisła pod Zawichostem”. Koło nasze liczy 64 członków. Skład społeczny jest zróżnicowany. Członkami są rolnicy, robotnicy, nauczyciele, przedsiębiorcy, urzędnicy i dość liczna grupa emerytów. Większa część kolegów zamieszkuje na terenach dzierżawionych obwodów lub w bezpośrednim sąsiedztwie. W Kole zauważa się wpływ zmiany pokoleniowej myśliwych. Jest grupa starszych myśliwych którzy ze względów zdrowotnych ograniczają swoje uczestnictwo w działalności Koła, mimo że opłacają składki członkowskie. Godnie ich zastępują młodzi myśliwi, którzy chętnie i z pożytkiem dla gospodarki łowieckiej wykonują zlecone prace, a w wykonaniu planów łowieckich uczestniczą w przeważającej wielkości. W lipcu 2013 r. członkowie naszego Koła ufundowali sztandar dla Koła, który został poświęcony w Kościele Parafialnym w Dwikozach. Główna uroczystość odbyła się w Dworze Dwikozy, na którą zaproszono przedstawicieli lokalnych władz samorządowych , zaprzyjaźnionych myśliwych, przedstawicieli władz PZŁ, a także rodziny oraz gości. Na przyjęciu tym został zaprezentowany sztandar, którego projektantem był członek naszego Koła, Kolega Andrzej Broda. Zostały także wręczone odznaczenia łowieckie dla wyróżniających się myśliwych. Medalem Zasługi Łowieckiej odznaczono następujące osoby: Stefan Skorupa, Stanisław Jaskóła, Bogusław Broda, Andrzej Broda i Waldemar Styczeń. Uroczystość ta jest ukoronowaniem ponad 60-cio letniej działalności pasjonatów łowiectwa, pracy kilku pokoleń myśliwych, a także stała się pozytywnym symbolem jednoczącym środowiska lokalne w przedmiocie postrzegania łowiectwa. Warto w tym miejscu przytoczyć cytat z przedwojennego „Łowca Polskiego”: Wiąże myślistwo duszę z przyrodą węzłem nierozerwalnym, węzłem wdzięczności za dar poznawania najdroższych skarbów życia, piękna, siły i miłości. Gdyż pięknem, siłą i miłością jest przyroda. Pięknem boskim, siłą szlachetną, a miłością jak kryształ czystą, jak złoto prawdziwą; miłością stanowiącą w samej sobie sens i cel swego istnienia. Andrzej Langchamps: „Łowiec Polski”, Warszawa 1929 Rys historyczny opracował Andrzej Broda przy udziale Waldemara Stycznia. Dwikozy, 2013r. - Wszystkie budki mieliśmy gotowe już na początku listopada. Zima na razie jest wprawdzie łagodna i zwierzęta poradziłyby sobie i bez naszej pomocy, ale w wytypowanych miejscach sypiemy niewielkie ilości pokarmu. Robi się to po to, by zwierzęta później wiedziały, gdzie szukać pożywienia. Gdy przyjdzie prawdziwa zima, z łatwością trafią w odpowiednie miejsca - mówi Karol Moddelmog z Koła Łowieckiego "Hubert" w Proszowicach. Choć zimy nie widaćZima na razie dość łagodnie obchodzi się ze zwierzętami. Nie ma ani trzaskających mrozów, ani śniegu. Mimo to, myśliwi z kół łowieckich działających w rejonie Proszowic już przyzwyczajają zwierzęta do akcji dokarmiania. Prawdziwa zima z pewnością wkrótce strategię stosują myśliwi z KŁ "Batalion". Póki co jednak sypią pokarm w śladowych ilościach. - Inne postępowanie nie ma sensu, my nie mamy zwierząt karmić tylko dokarmiać. Na łąkach jest ciągle zielona trwa, zwierzęta mają na wierzchu zielone oziminy, poplony i nie są specjalnie zainteresowane odwiedzaniem paśników. Mimo to od czasu do czasu podrzucamy tam niewielkie ilości pokarmu - mówi prezes "Bataliona" Jan koła same muszą zadbać o zgromadzenie odpowiedniej ilości paszy na okres zimowy. Z reguły kupują go od okolicznych rolników. Utrzymują poza tym kontakty z zakładami zbożowymi, czy skupami warzyw, które przekazują im część niewykorzystanego towaru. - Czasem uda się pozyskać nieco pokarmu za darmo, ale w większości przypadków musimy za niego normalnie płacić. Pieniądze na ten cel pochodzą ze środków, jakie uzyskujemy za sprzedaną zwierzynę oraz ze składek członkowskich. To właśnie na dokarmianie wydajemy co roku najwięcej pieniędzy zgromadzonych na cele statutowe - mówi Jan Gorczyca. Na zwierzęcy jadłospis składają się kukurydza, zboża, poślady, ile pokarmu będzie potrzebne w okresie zimy zależy od czasu jej trwania i srogości (głównie chodzi o długość utrzymywania się pokrywy śnieżnej). Myśliwi podkreślają, że ta ubiegłoroczna należała do rekordowych. - Zużyliśmy aż 16 ton paszy - przypomina Karol Moddelmog z "Huberta", którego członkowie gospodarują na dwóch obwodach łowieckich. Myśliwi z "Batalionu" na terenie jednego obwodu zużyli 12 ton paszy. Choć na razie zima jest wyjątkowa łagodna, nie mają złudzeń, że to już długo nie potrwa. - Myślę, że w połowie stycznia będzie pod dostatkiem śniegu i przyjdą mrozy. A wtedy zwierzęta będą bardzo potrzebowały naszego wsparcia, kto wie, może nawet do Wielkanocy - mówi Jan na razie dodatkową korzyścią z ciepłego grudnia jest mniejsza aktywność zdziczałych watah psów. Te bowiem atakują dzikie zwierzęta głównie w sąsiedztwie paśników, gdzie najłatwiej o udane polowanie. W sytuacji, gdy zwierzęta są rozproszone, mogą czuć się nieco i fot. (ALG)

budki do dokarmiania kuropatw